Powoli upada stereotyp, że dla Niemców jesteśmy wyłącznie poddostawcą i rezerwuarem taniej siły roboczej. Polskie spółki coraz częściej przejmują niemieckie przedsiębiorstwa, walczą też o innowacyjne kontrakty - jedna z firm ma duże szanse, by współtworzyć sztuczną inteligencję dla BMW.
Niemcy to od lat główny partner handlowy polskich firm, a zarazem główny kierunek naszej ekspansji. Dziś na rynku niemieckim działa ok. 1700 firm z polskim kapitałem. I działa aktywnie - zaczynały od szukania kooperantów w Niemczech, rozszerzania sieci dystrybucji na tamten rynek, a od kilku lat przejmują niemieckie firmy.
Przykłady? Grupa Nowy Styl dwa lata temu przejęła za ok. 70 mln euro Rohde&Grahl – jedną z najprężniej rozwijających się firm meblarskich w Europie. Wcześniej spółka założona przez braci Krzanowskich wchłonęła inną niemiecką spółkę - Sato Office. W tym roku Pfleiderer Grajewo przejęła swoją niemiecką spółkę matkę, a w kwietniu Medort, produkujący sprzęt rehabilitacyjny, kupił Richter Reha Technik GmbH. Nie wspominając już o przejęciach Comarchu, Asseco czy Orlenu.
- Tam nikt nie pyta, jakie jest
Czytaj również:
A Agat ma czym walczyć, bo oferuje rozwiązania automatyczne w czasach, kiedy - jak podkreśla prezes Winkler - ciągle większość pociągów "myje się wiadrem i szczotką".
Polskim firmom sprzyja kilka czynników. Po pierwsze, niemieckie firmy, zwłaszcza te rodzinne, nie mają sukcesorów. - Przedsiębiorstwa, założone w okresie boomu pozjednoczeniowego, obecnie coraz częściej borykają się z brakiem następcy, który zechciałby kontynuować działalność biznesową – twierdzi Igor Stenzel, prawnik w kancelarii CMS.
Wykorzystują to polskie spółki, często też rodzinne. To ich przewaga nad inwestorami finansowymi, bo mogą zapewnić, że będą kontynuować model działalności przyjęty przez niemiecką firmę. Łupem polskich przedsiębiorców padają też niemieckie spółki znajdujące się
Jest też rosnące grono polskich firm, które zwyczajnie zakładają firmy w Niemczech.
Agata Kołodziej