Liczba artykułów o tym, jak poradzić sobie z EdgeRankiem codziennie staje się coraz większa. Dodawać jeden post dziennie, a może więcej? Która forma ma największy zasięg – wideo, foto czy tekst? Jakie treści lepiej angażują, a tym samym zwiększają organic reach? Odpowiedź jest prosta – trzeba zacząć płacić.
Oczywiście algorytmu Facebooka nie zna nikt, poza osobami które pracują w Menlo Park. Wszystkie rady, które rzekomo mają polepszyć naszą pozycję na rynku social media, należy traktować jak wróżenie z fusów. Jedyną bowiem radą jest włączenie do swojego budżetu stałego punktu w postaci reklam i promocji postów.
Dlaczego nie jest to popularny pogląd wśród osób niezwiązanych na co dzień z branżą marketingową? Facebook przyzwyczaił nas bowiem przez lata do luźnego podejścia do prowadzenia swojego fanpage’a. Ewentualne błędy nie pociągały za sobą skutków finansowych, co nierzadko dzieje się na innych polach promocji. Ten etap się jednak kończy i zamiast przyzwyczaić się do zmian, jesteśmy prędzej w stanie uciekać do Twittera czy Instagrama.
Nie ma nic złego w rozszerzaniu naszej działalności o pozostałe znane nam platformy – komentuje Bartłomiej Pałacki, Social Media Manager GRUPA 365NET – Warto jednak pamiętać, że Facebook to aż 1 miliard aktywnych użytkowników na całym świecie, a do takiego wyniku tym pozostałym mediom zdecydowanie daleko. – zauważa.
Facebook przestał dawno być nowinką i awansował do miana pewnego standardu. Jest to w tym momencie przedłużenie strony internetowej, dlatego warto zastosować tutaj pewną alegorię. W zamierzchłych czasach połączenia internetowego poprzez modem, strony www były w podobnym stadium co do niedawna Facebook. Nie było problemu z założeniem strony całkowicie za darmo, graficzne dopracowanie witryny również nie było zbytnio wymagające. Dzisiaj natomiast koszty efektywnego prowadzenia swojego własnego WWW zawierają takie wydatki jak domenę, miejsce na serwerze, SEO czy też projektowanie graficzne. Dostosowaliśmy się do tych zmian, więc powinniśmy tak samo postąpić z Facebookiem.
Ciekawy jest fakt, że narzekanie na EdgeRank jest domeną polskiej prasy marketingowej. Na zagranicznych serwisach poświęconych social media publicyści skupiają się raczej na czysto PR-owych aspektach, takich jak budowanie więzi, angażowanie, a nie na liczbach i procentach.
Być może lekiem na słabe efekty prowadzenia komunikacji na Facebooku jest zaakceptowanie zmian, jakie wymusza na nas rzeczywistość mediów społecznościowych i powrót do istoty działań w tychże, czyli pogłębiania relacji z naszymi odbiorcami.