Od dawna wiedzieliśmy, że lato nie będzie należało do najłatwiejszych. Firma Atos, która była partnerem technicznym Igrzysk, porównała ich organizację do stworzenia i utrzymania infrastruktury firmy mającej 200 tysięcy pracowników i cztery miliardy klientów. Wyzwanie było tym większe, że Igrzyska Olimpijskie w Rio były pierwszymi, w których na taką skalę wykorzystano aplikacje hostowane w chmurze oraz łączność 4G.
Chociaż woda w basenach czasami była zielona, a trasy kolarskie zbyt wyboiste, to igrzyska przebiegły bez większych technologicznych komplikacji. W jaki sposób Międzynarodowemu Komitetowi Olimpijskiemu (IOC) udało się zaprezentować tak dobrą formę?
Nie zatonąć w danych
W trakcie igrzysk, Olimpijskie Centrum Operacji Technologicznych (TOC) przetworzyło ogromne wolumeny danych, zbierając w celach statystycznych informacje z każdego boiska, kortu i toru, a także zapewniając łączność sportowcom i obsłudze.
Urządzenia wearables, wykorzystywane przez sportowców i trenerów do kontroli wysiłku, a także te używane przez widzów w celu uzyskania dodatkowych informacji m.in. na temat wyników, wystawiły na próbę łączność 4G. Dodatkowym obciążeniem była konieczność przetworzenia strumieni danych, płynących z aktywności w social mediach.
By sprostać tym wyzwaniom, organizatorzy wykorzystali rozwiązanie do zarządzania ruchem sieciowym, które dostosowywało wydajność do aktualnego zapotrzebowania, a także mogło wziąć pod uwagę inne czynniki, takie jak liczba zapytań użytkowników, aktualna sytuacja centrum danych i chmury, miejsce przebywania użytkownika, czy ogólna wydajność aplikacji. Z uwagi na stale rosnącą liczbę połączonych urządzeń (i budynków), rozwiązania te mają coraz większe znaczenie w dostarczaniu odpowiedniego poziomu usług w trakcie tak ważnych wydarzeń jak Igrzyska Olimpijskie.
Bezpieczeństwo na wielu frontach
Wobec takiej ilości danych zapychających brazylijskie sieci, wydawało się, że igrzyska będą stanowić świetną okazję dla hakerów by wziąć na celownik i organizatorów, i widzów. Badania przeprowadzone przez Światowe Forum Ekonomiczne wskazały, że cyberataki znalazły się dopiero na 23. miejscu wśród obaw władz Brazylii. W porównaniu z Japonią, gospodarzem igrzysk w 2020 roku, która przyznała atakom najwyższy priorytet, wydawało się, że na igrzyskach w Rio rozpęta się prawdziwe hakerskie piekło.
Zakłócenie wydarzenia tej skali dawało hakerom kuszące perspektywy zdobycia sławy, wyłudzenia pieniędzy lub wyrażenia protestu, a natłok danych i wysoka liczba generujących je urządzeń były tylko ułatwieniem w ich próbach. Jako że ataki DDoS oraz złośliwe oprogramowanie są coraz łatwiejsze w użyciu (można je również po prostu zakupić), coraz szersze grupy są zdolne do ataku na technologiczną infrastrukturę igrzysk.
Fakt, że organizatorzy byli w stanie wykryć cały wachlarz zagrożeń świadczy o ich czujności. Biorąc pod uwagę ogromną liczbę urządzeń narażonych na atak, najważniejszym było wdrożenie scentralizowanego systemu, który byłby w stanie ocenić zagrożenia w czasie rzeczywistym. Jednocześnie szyfrowanie i ochrona przed atakami DDoS pozwoliły zabezpieczyć informacje oraz zagwarantować, że aplikacje nie będą przeciążone przez ruch wywołany przez złośliwe oprogramowanie.
Mając na względzie, że Igrzyska bez przerwy są obserwowane przez widzów na całym świecie, 24-godzinny monitoring miał być kluczem do sprawnego ich przeprowadzenia i radzenia sobie z cyberatakami. Ponadto stała edukacja użytkowników systemów – obsługi technicznej, widzów oraz sportowców – była i będzie niezbędna podczas przyszłych wydarzeń takiej rangi.
Ochrona olimpijskiego dziedzictwa
Jeśli się zastanowimy nad ogromną ilością wrażliwych informacji, które były zagrożone – czy były to dane do logowania IOC, plany marketingowe sponsorów, czy też wrażliwe dane dotyczące finansów turystów – jest jasne, że igrzyska to nie tylko wydarzenie sportowe, ale także wielomiliardowy biznes, wymagający czujnej ochrony przez cały okres trwania.
Podczas gdy względnie nowa infrastruktura technologiczna w Rio mogła przyczynić się do wystawienia Igrzysk na coraz bardziej różnorodne cyberataki, to niedawna modernizacja informatyczna samego miasta odegrała istotną rolę w ochronie systemów IOC oraz dziedzictwa zawodów.
Pionierskie użycie Centrum Operacji Technologicznych oraz serwerów w chmurze to kamienie milowe na drodze do igrzysk w Tokio w 2020 roku oraz przygotowanie do obsługi potężnej ilości danych, które będą wtedy przetwarzane. Ponieważ sukces takich wydarzeń coraz bardziej zależy od technologii, hakerzy nadal będą szybko stosować coraz bardziej wyszukane metody. Dotrzymywanie kroku tym zagrożeniom zawsze będzie wyzwaniem na miarę olimpijską. Teraz czas, aby Tokio poszło za przykładem Rio i sięgnęło po technologiczne złoto.